Autor: Data kazania : 3 November, 2013. Teksty biblijne : Dn 7,12-18; Ap 19,1-19; Łk 6,20-23
Temat :
Nagranie audio niedostępne.

„Cmentarz głosi klęskę gospodarowania – zadomowienia, zakorzenienia, fiasko przywiązania do ziemi. Na cmentarzu ziemia ukazuje się nam jako ziemia odmowy. To nie tu – mówi cmentarz, nie tu jest Dom, nie tu jest zakorzenienie”

 ks. Józef Tischner

 

Korzystam z usług pani księgowej. Bardzo się cieszę, że dzięki niej nie muszę zgłębiać meandrów księgowości i rachunkowości. Nie muszę się znać, ani trudzić, mogę zwyczajnie myśleć o czymś innym niż rachunki, papierki, dodawanie, sprawdzanie, wpisywanie… Można przeżyć życie i nie znać się na księgowości, ktoś to zrobi za nas, ktoś zdejmie z nas ciężar. Nie wszystkie dziedziny naszego życia można oddać specjalistom, by zdjęli z nas ciężar troski… Jest coś, za co jesteśmy najbardziej odpowiedzialni na tym świecie. To nasza dusza. Nie możemy oddać własnej duszy i własnego serca specjalistom, którzy uwolnią nas odpowiedzialności za samych siebie…

W ostatnim tygodniu mieliśmy dwa święta: święto reformacji i święto wszystkich świętych.

Pewnie my też odwiedzaliśmy groby naszych bliskich, których nie ma już między nami. Po co byliśmy na cmentarzu? Po co inni tam byli? Co tam robiliśmy? O czym myśleliśmy? Co czuło nasze serce? Jakiej ciemności lękamy się, a gdzie świeci światło naszej nadziei?

Czy śmierć jest dla nas powrotem do ciepłego, bezpiecznego domu? Czy też podzielmy lęki innych, bojąc się tego, co czeka nas po śmierci? Tak wiele zależy Kim i jakim jest dla nas Bóg.

Wszyscy się boją śmierci, ona też sprawia, że zdajemy pytanie o Boga, ale czasem jedynie na cmentarzu, dlatego może (nie wiem?) niektórzy boją się Boga, jak śmierci, i Bóg kojarzy się jedynie z śmiercią, smutkiem, lękiem, niepewnością, niesprawiedliwością cierpienia i bólu, opuszczenia i samotności… ale Bóg nie jest śmiercią,

Bóg jest źródłem życia i w życiu – jego dynamice, cieple, sile możemy dopiero zrozumieć bardziej Boga. Kiedy żyjemy pełnią życia z Bogiem, to On trzyma nas za rękę w naszym zbliżaniu się do śmierci. Jednak nie po to by nas sądzić i karać, ale by nas przyjąć po trudach życia w niebieskim domu. Jezus pociesza słowami: Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie. Rzekł do niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie… Jn 14,1-6

To Chrystus jest drogą dla nas, w tej drodze ukryte jest dla nas zbawienie – to ono daje nam nie tylko już tu na ziemi inne życie, bo życie w bliskości Boga i innych, ale również PEWNOŚĆ naszego odkupienia.

Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a On w nas, że z Ducha swojego nam udzielił. A my widzieliśmy i świadczymy, iż Ojciec posłał Syna jako Zbawiciela świata. Kto tedy wyzna, iż Jezus jest Synem Bożym, w tym mieszka Bóg, a on w Bogu. A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim. W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń/lęk, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował. Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego. I J 4,13-21

Lęk przed śmiercią jest naturalny (jeżeli nie jest neurotyczny), ale inaczej patrzymy na śmierć kiedy w naszym sercu rozbłyska płomień wiary. Bo jeżeli nawet boimy się tajemnicy śmierci, to już nie boimy się sądu, nie boimy się Boga, który jest naszym Ojcem. Śmierć w życiu człowieka wierzącego nie jest  końcem, nie jest wtrąceniem w otchłań, lecz drzwiami, jest tajemnicą słodką a nie gorzką…

Czy wierzysz, że się spotkasz z Bogiem po śmierci? Na czym opierasz swoją pewność lub swój lęk?

Chrystus dzisiaj mówi do Ciebie: nie bój się, ja umarłem, ja zwyciężyłem śmierć w zmartwychwstaniu, ja osobiście trzymać Cię będę za rękę w chwili, kiedy nie tyle stracisz wszystko tu na ziemi, ale bardziej w chwili, kiedy zyskasz wszystko w domu mego Ojca…

Przypomnijcie sobie dzisiejsze słowa Jezusa w Ewangelii: wielka jest wasza nagroda w niebie. Nagroda i pocieszenie po życiu pełnym łez, i walki o wiarę.

Jedyną osobą, której możesz powierzyć swoją duszę, swoje serce, jest Chrystus – to On jest drogą, On nas zaprowadzi do Ojca. To Bóg jest specjalistą od duszy, od naszego serca. On stworzył Twoje serca, on zbawia Twoją duszę, On w końcu przyjmie Twoją duszę, kiedy już Twoje ciało nie wytrzyma trudu życia…

Nie powierzaj więc swojej duszy innemu człowiekowi. Nawet jeżeli jest księdzem, biskupem, czy papieżem. Nie powierzaj swojego serca organizacji, instytucji, nie łudź się, że jest na sprzedaż… Tylko Bogu powierz swoją duszę, bo dusza  jest stworzona by żyć razem z Nim.

Oddanie swoich lęków egzystencjalnych jest bardzo kuszące. Ba! Jest łatwe, miłe i przyjemne. Wiele osób woli zapłacić nawet wielkie pieniądze, tylko aby zabić głos własnego serca, by uciszyć płaczącą duszę, zranione serce… Tak, jak łatwiej jest niektórym rodzicom kupić dziecku nową zabawkę, iż spędzić parę godzin z własnym dzieckiem. Wybieramy łatwiejsze rozwiązania, nawet kiedy szkodzą, kiedy prowadzą do zguby…

Życie ludzkie nie jest łatwe, miłe i przyjemne. To tylko kłamstwo reklam. Dusza ludzka nie zaspokoi się pieniędzmi, pustą zabawą, życiem bez sensu i bez Boga. Nasza dusza wymaga od nas znacznie więcej. Mało kto jednak dopuszcza ją do głosu, wolimy raczej zagłuszyć ten głos wewnątrz siebie. A na dnie duszy brzmią słowa prawdziwe od tysiącleci: jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, od niego jest zbawienie moje (Ps 62)

Tak niewiele ludzie robią dla własnej duszy, tak mało szukania Boga, tak mało modlitwy, szukania dobra, walki ze złem… a co robią dla duszy innych? Jakże łatwiej jest zapłacić za mszę za czyjąś duszę niż przyjść do kogoś, kto żyje i porozmawiać o Bogu, spytać, jak się czuje, czy czegoś potrzebuje? Jakże łatwiej jest dać księdzu pieniądze na mszę za zmarłych, niż pomodlić się z kimś. Pieniądze to nie droga do Boga. Jakże one mogą pomóc komukolwiek przybliżyć się do Boga, czy za życia czy po śmierci? Trąci to absurdem. Chrystus nie mówi: pieniądze są drogą, prawdą i życiem. Chrystus mówi: ja jestem drogą do Ojca. Chcesz się spotkać z Bogiem, idź drogą Chrystusa. Chcesz,  by Twoi bliscy byli z Bogiem po śmierci, mów im o Chrystusie, czytaj z nimi Pism Św., módl się z nimi.

Trudno jest kochać, nieprawdaż? Dlatego tak wiele osób boi się drogi chrystusowej, bo ona oznacza: kochać.

Dlatego ludzie o bliskich nie pamiętają za życia, bo to kosztuje: czas, pieniądze, konflikty, zaparcie się siebie, kosztuje pomoc, czas na zrozumienie, poświęcenie. Jakże łatwiej jest przynieść bliskiemu kwiaty na grób, niż przynieść kwiaty osobie żyjącej, porozmawiać, pobyć razem, może razem popłakać, lub pośmiać się razem… Miłość jest drogą, bo Bóg jest miłością.

Kiedy kochasz, śmierć Cię nie rozłączy z ukochaną osobą. Tęsknisz, czekasz na spotkanie z nią… Kiedy nie kochasz, śmierć niewiele zmieni. Za późno, by nadrobić relację.

Dlatego pamiętając mijające święto zmarłych, pamiętaj o życiu: weź do ręki Pismo Święte – niech zaskoczy Cię tym, jak wiele jest tam o życiu, a nie o śmierci: jak wiele wskazówek, jak żyć, żyć mądrze, żyć w harmonii z własną duszą, Bogiem i innymi. Życie z Bogiem, to życie pełne czynów miłości, to życie w radości, w działaniu, w kochaniu innych. Bóg najpierw jest Stworzycielem, jest dawcą życia, jest dawcą zbawienia i drogą życia uważnego, głębokiego, jest Bogiem pojednania, przebaczenia i miłości, a dopiero kiedy odrzucasz życie, krzywdzisz, czynisz zło –  staje się Bogiem sądu i sprawiedliwości, Bo On chroni życie, chroni też tych, których krzywdzisz.

Wspominając raz jeszcze panie księgowe/panów księgowych – pamiętaj, by rozliczyć własne serce osobiście. Najlepiej robiąc rachunek sumienia przed samym Bogiem, który zna Ciebie i który przychodzi by nauczyć Cię pokuty, przemienić przez nią i przez przebaczenie. Nie po to byś płacił, ale byś żył inaczej – żył miłością, a nie nienawiścią. Bóg przychodzi dać Tobie zbawienie, to On zapłacił wszystko, Bóg chce wyzerować Twoje winy, byś żył nowym życiem.

Tam za tajemniczą zasłoną śmierci, czeka dom pełen ciepła, pełen zrozumienia i pocieszenia ….Czeka na tych, którzy nie zagłuszają głosu swojej duszy, ale szukają Boga całym swoim sercem, całym swoim umysłem i z całych sił.

Amen.

Zostaw odpowiedź

Musisz być zalogowana/-y by zostawić komentarz.